Świat stanął na głowie. Okazuje się, że dla wielu dużo prostszym i bardziej oczywistym rozwiązaniem problemu spadku liczebności zapylaczy od podjęcia walki o ich ochronę jest produkcja sztucznych pszczół.
Niedawno wielki amerykański koncern Walmart, zajmujący się głównie handlem detalicznym (posiada największą w USA sieć supermarketów), zapowiedział, że wkrótce przedstawi światu wyprodukowaną przez siebie sztuczną pszczołę. A w zasadzie cały zestaw dronów zaopatrzonych w sztuczną inteligencję. Jedne mają zapylać rośliny, drugie lokalizować insekty, które atakują rośliny, a trzecie rozpylać pestycydy.
Obecnie prace nad sztucznymi pszczołami trwają nie tylko w USA, ale w wielu miejscach na świecie. Na projekty mające na celu stworzenie sztucznych zapylaczy, które miałyby w przyszłości zastąpić ginące pszczoły, wydano miliardy dolarów. Można szacować, że nakłady te wielokrotnie przekraczają nakłady przeznaczane na ochronę pszczół. Na przykład na projekty, które pomogłyby pszczelarzom w walce z dziesiątkującą rodziny pszczele na całym świecie warrozą.
Niestety wygląda na to, że zaangażowanie w produkcję sztucznej pszczoły wydaje się być bardziej oczywistym rozwiązaniem problemu spadku liczebności zapylaczy niż podjęcie walki o ochronę tych naturalnych pszczół. Mamy coraz więcej dowodów na to, że taki jest właśnie punkt widzenia wielu osób związanych nie tylko z nowymi technologiami, ale także produkcją rolną!